Pozdrowienia z DDR-ówka

     Niemcy - Ci dobrzy, jak przedstawiała ich ówczesna  propaganda - rozpoczęli od produkcji przedwojennych konstrukcji. Pierwszym autem dla robotników był AWZ P70, prymitywny poprzednik Trabanta. Brak klapy bagażnika nie doskwierał już Trabantowi 500 i 600, a 601 otrzymał nawet modne wówczas ogony wzorowane na amerykańskich krążownikach. Niestety późniejszy brak modernizacji uczynił go jednym z najbardziej archaicznych jeździdeł z demoludów w momencie upadku muru berlińskiego. Konstrukcja przetrwała jeszcze trochę choćby za sprawą volkswagenowskiego silnika (model 1.1), który zastąpił śmierdzącego dwutakta.

W Polsce Duży Fiat nie świadczył o wyjątkowo uprzywilejowanej pozycji posiadającego go "towarzysza", ale w NRD nie każdy mógł dostać przydział na Wartburga. Te auta jasno określały pozycję społeczną. Wartburg 1000 wyglądał bardzo dobrze, nawet na tle konkurencji z zachodu, choć oferował zaledwie niezbędne minimum wyposażenia. Jego następca, model 353 otrzymał nadwozie oparte ponoć na naszym prototypie Warszawy 210, jednak spore różnice w rozmiarach obu aut nieco te plotki podważają. Faktem jest za to, że konstrukcja 353 nie była w żadnej mierze nowoczesna. Najwyraźniej najzdolniejsi inżynierowie NRD skupiali swoje wysiłki na tworzeniu gadżetów dla Stasi, których nie powstydziłby się agent 007.
Czytaj więcej.